czwartek, 29 sierpnia 2013

11.Matthew...

Leżałam przewracając się z boku na bok. Źle czułam się po tej całej kłótni. Podeszłam do okna żeby je otworzyć. Odsunęłam firankę i otworzyłam na oścież okno. Jednak to nic nie dało. Po chwili usłyszałam dźwięk sms. Sięgnęłam ręką po telefon.
Od: Jim 
Czy mi się wydaje czy nie dasz rady zasnąć ?
Otworzyłam szeroko oczy. Skąd on to niby wie. Ponownie podeszłam do okna i zauważyłam Jima stojącego przy swoim samochodzie na parkingu.
Po chwili przyszedł kolejny sms.
Od: Jim
Wyjdziesz do mnie ?
Nie miałam na nic ochoty. Postanowiłam przemyśleć to wszystko w spokoju sam na sam.
Ja - "Nie mam na to nastroju."
Jim - "Coś się stało ? Może chcesz pogadać ?"
Ja - " Tak musimy porozmawiać, ale jutro. To ważne."
W moich myślach było jedno racjonalne rozwiązanie zakończyć znajomość z Jimem zanim zaczniemy darzyć siebie uczuciami przez które będzie się nam ciężko rozstać. Wiem że to co robię to uciekanie od problemów, a nie sprzeciwianie się nim, ale kłótnia z moimi rodzicami nic nie daje oni nigdy nie zmieniają zdania na dany temat. Wiem że się o mnie martwią. Sama nie wiem co mam robić.
Rano wstałam tak jakbym przespała całą noc, a w rzeczywistości spałam jakieś trzy godziny. Założyłam to
I wyszłam o tej samej porze co zawsze. Byłam tak zamyślona że zapomniałam wziąć kluczy do otworzenia cukierni. Na szczęście tego dnia Łukasz też pracował i nie musiałam się wracać.
- Chyba ktoś na ciebie czeka. - podszedł do mnie Łukasz
Zerknęłam przez szybę. To Jim.
- Idź ja się tym zajmę. - powiedział i zaczął liczyć zamówienie
Wyszłam na zewnątrz. Czułam się jakbym szła na wyrok śmierci. Chłopak gdy mnie zobaczył uśmiechnął się. Jednak ja nie odwzajemnił uśmiechu i chłopak spoważniał. Zauważył że jest coś nie tak.
- Ej co to za smętna mina ? - zapytał dotykając ręką mojego policzka po czym dodał - ślicznie dziś wyglądasz
Wymusiłam uśmiech.
- Dziękuję. - powiedziałam
- Więc co nie tak ? -zapytał
Zabrałam jego rękę z mojego policzka i odsunęłam się krok do tyłu.
- Myślę że powinniśmy się przestać spotykać. - wydukałam próbując nie płakać
- Czekaj chwilę. Że co ? - zapytał zdziwiony
- Moi rodzice nie chcę żebym się spotykała z tobą.
- Ale oni mnie nie znają.
- Nie chcą żebym wgl spotykała się z chłopakami. Sądzą że to jeszcze za wcześnie. - wytłumaczyłam
- Aha, więc mimo temu wszystkiemu co czujesz postanowiłaś przestać się ze mną spotykać.
- Jim zrozum nie mam innego wyjścia. 
- A co byś zrobiła gdybym powiedział że jesteś moim życiem i kocham cię tak mocno że gdy odejdziesz nie przeżyję tego.
- Proszę nie utrudniaj mi tego. Wolę to zakończyć teraz póki jeszcze nic nie czujemy.
- Wiesz co w sumie masz rację. Jeśli tego chcesz. Proszę bardzo możemy się nie spotykać. - powiedział ze smutkiem
Poczułam wielką gulę w gardle. Starałam się nie płakać jednak i tak kilka łez słynęło po moim policzku.
Chłopak otworzył drzwi i chciał wsiąść do samochodu.
- Jim mógłbyś mnie pocałować na pożegnanie ? - zapytałam
- Po co ? Przecież i tak nic do siebie nie czujemy. Zapomnij o wszystkim co wczoraj ci powiedziałem.
- Jim nie chcę się tak żegnać.
- A jak wyobrażałaś sobie pożegnanie ? Nie jesteś już dzieckiem. Sama zadecydowałaś o tym wszystkim. Nie przepraszam z pomocą swoich rodziców. Radzę żebyś jeszcze zapytała się o zdanie swoich rodziców na inne tematy.
- Nie mam innego wyjścia.
- Zawsze jest jakieś wyjście tylko trzeba chcieć. - powiedział Jim wsiadając do samochodu
- Zobaczymy się jeszcze kiedyś ? - zapytałam
Chłopak pokiwał przecząco głową i odjechał. Nie wiedziałam sama czy dobrze zrobiłam. Być może był to największy błąd w moim życiu. Przecież to moje życie, a nie moich rodziców. Chyba mogliby zaakceptować fakt że mam chłopaka, ale co gdy przenieśliby mnie do innej szkoły.
Wróciłam do środka do cukierni.
- Nie mów mi tylko że przestałaś się z nim spotykać. - powiedział Łukasz kiedy przechodziłam obok niego
- Skąd to wiesz ? - zapytałam zdziwiona
- To chyba widać po twojej minie.
- Nie miałam wyjścia. - wytłumaczyłam
- Chyba każdy tak mówi.
- Dobra nie gadajmy już o tym. - powiedziałam
- Uciekasz od problemów to też normalne.
- Tak uciekam. Mam już tego dość. Gdzie zanieść napoje ? - zapytałam biorąc tackę
- Do stolika tam w rogu. - powiedział Łukasz
Wyszłam z za lady. Musiałam być bardzo zamyślona, bo wpadłam niechcący na kogoś i wylałam na niego sok. Na szczęście był to tylko sok, a nie kawa lub herbata.
- Nie widzisz co robisz ? - krzyknął chłopak
- Przepraszam. - wydukałam
- Chcę rozmawiać z właścicielem tego lokalu. - powiedział zdenerwowany łapiąc się ręką za czoło
- To akurat ja. - powiedziałam zbierając szkło z podłogi po chwili dodając - oczywiście pokryje koszty pralni.
Po chwili Łukasz przyniósł mu ręcznik do wytarci plamy na bluzce i spodniach.
- W sumie to nic się nie stało. Mam dziś zły dzień. - powiedział
- Nie tylko ty. - powiedziałam wyrzucając szkło do kosza i stawiając tackę na ladzie
- Tak wgl to jestem Matthew. - powiedział chłopak 
- Crystal. 
- Też jesteś zza granicy ? Chodzi mi o to że masz zagraniczne imię. 
- Nie. Mam rodzinę za granicą i rodzice nazwali mnie Crystal po mojej babci. A ty? 
- Przeprowadziłem się tu z Irlandii kilka dni temu. 
- A gdzie się uczysz ? 
- Akurat ja już uczę. 
Spojrzałam na niego pytająco. 
- Wynająłem lokal i zamierzam założyć szkołę tańca. - powiedział 
- Serio ? 
- Mam 22 lata. 
- Żartujesz. Bez urazy, ale powiedziałabym że masz najwięcej 19.
- Dużo osób mi to mówi. A może ty chciałabyś zapisać się do szkoły tanecznej. 
Parsknęłam śmiechem. 
- Wyobrażam sobie reakcję moich rodziców. 
Rozmowę przerwał nam Łukasz. 
- Przepraszam że przerywam wam pogawędkę, ale Crystal spójrz ile ludzi przyszło. Możesz mi pomóc?
Pokiwałam potakująco głową.




**********************************************************************************
I jak wam się podoba nowy rozdział ? Myślicie że Crystal dobrze postąpiła kończąc znajomość z Jimem? I co sądzicie o nowej postaci Matthew ? Namiesza ?
Czekam na wasze opinie. 
Kolejny rozdział 05.09.13 





sobota, 24 sierpnia 2013

10.Problemy...

Biegłam jak najszybciej mogłam. Myślałam o tym że pierwszy raz umówiłam się z chłopakiem i musiało stać się coś takiego. Musieli przyjechać. Przecież prosiłam mamę żeby przyjechali kiedy indziej, ale nie przecież ja muszę być wiecznie pod kontrolą.
- Cześć mamo, cześć tato. - powiedziałam zasapana
- Hej córeczko. - odpowiedzieli równocześnie
Wpuściłam ich do środka.
- Możesz mi powiedzieć skąd masz te kwiaty ? - zapytała mama
Nie zorientowałam się że zabrałam ze sobą kwiaty od Jima.
- To taka niespodzianka od Elizy.
Rodzice spojrzeli na mnie pytająco, a ja miałam totalną pustkę w głowie. Musiałam szybko coś wymyślić.
- No bo ten miałam miesiąc temu urodziny, a Eliza wyjechała do Londynu i dopiero teraz spotkałyśmy się od tak długiego czasu. Nie mogłyśmy się zobaczyć w moje urodziny dlatego postanowiła kupić mi kwiaty i dać je dzisiaj. - powiedziałam na jednym tchu historyjkę zmyśloną przed chwilą
- Widzisz Tomasz jakich świetnych przyjaciół ma nasza córka. - powiedziała mama do taty
Uwierzyli w moje kolejne kłamstwo. Wstawiłam kwiaty do wody i postawiłam grzać wodę na herbatę. Rodzice usiedli w salonie, a ja krzątałam się po kuchni.
- Chcecie coś zjeść? - zapytałam wyglądając z kuchni
- Nie. Już jedliśmy u Klary.
- O czym rozmawialiście u Klary ?- zapytałam wchodząc do pokoju i podając rodzicom herbatę
- O problemach Klary.
- Klara ma problemy?
- Tak została zwolniona z pracy.
- Klara której wszystko się udaje nie ma teraz pracy.
- Nie zaczynaj. - powiedziała mama
- Zapewne moje imię tez pojawiło się w waszej rozmowie. - powiedziałam
- Klara skarżyła że o niczym jej nie mówisz i uciekłaś ostatnio z lekcji.
- Jaka wielka tragedia pierwszy raz uciekłam i to z dwóch lekcji. - podniosłam ton
- Ale miałaś jakiś powód? Źle się czułaś?
- Nie chcę o tym mówić.
- No właśnie ostatnio o niczym nie chcesz mówić ani dla mnie ani dla Klary. Co się z tobą dzieje ? - zapytała mama
- Zrozumcie że nic się nie dzieje.
- Crystal nie kłam.
- Nie kłamie to wy sobie wmawiacie że coś się ze mną dzieje. Możemy porozmawiać o czymś innym nie chcę się kłócić.
- No dobrze, więc jak tam ci się pracuje w cukierni.
- Dobrze teraz więcej zarabiam, bo cukiernia jest moja.
- Mam nadzieję że nie zaniedbujesz tym szkoły. - powiedziała mama
- Nie. Umiem pogodzić naukę i pracę. - powiedziałam zdenerwowana
- Widzisz Crystal i znowu się denerwujesz o cokolwiek mama się zapytam i tak się zdenerwujesz.- powiedział tata
- Bo każdy temat kręci się wokół szkoły. - wyjaśniłam
- Więc o czym chciałabyś porozmawiać ? - zapytała mama
Sama nie wiedziałam. Nie wiem dlaczego palnęłam taką głupotę.
- Poznałam ostatnio pewnego chłopaka i.. - zaczęłam
- O nie nie chcę słyszeć o żadnym chłopaku. Wiesz co o tym myślę. Skończysz studia poszukasz chłopaka. - wciął się tata
- Studia? To ile ja wtedy będę miała lat ? Zabraniacie mi się spotykać z chłopakami ?
- Jesteś jeszcze za młoda na chłopaków. - powiedziała mama po czym ja parsknęłam śmiechem
- Za młoda ? Może powiesz mi w ile lat poznałaś tatę ?
- Crystal co to ma znaczyć? - krzyknęła mama
- No więc w ile lat poznałaś tatę ? - zapytałam ponownie
- Nie porównuj mnie do siebie. Ja byłam w innej sytuacji niż ty. - zaczęła się tłumaczyć
- Nie mamo nie byłaś w innej sytuacji. Miałaś 17 lat gdy poznałaś tatę, a w ciążę zaszłaś w 18 czyli rok później i zabraniacie mi się spotykać.
- Nie chcemy żebyś zrobiła to samo co my. - wytłumaczył tata
- Dlaczego przecież mówi się jaka matka taka córka.
- Zamknij się. - krzyknęła mama - chcesz zajść w ciążę proszę bardzo, ale pamiętaj nie szukaj wtedy u nas pomocy - powiedziała mama
- Bycie z chłopakiem nie oznacza od razu ciążę. I fajnie wiedzieć jak mogę na was polegać.
- Każdy płaci za swoje błędy. - powiedziała mama po czym dodała - Masz tu pieniądze na czynsz. Już pójdziemy, bo jesteśmy jak widać zbędni.
Wyszli trzaskając drzwiami. Czułam się okropnie po tym co powiedziałam i co usłyszałam. Rozumiałam mamę że nie chce, abym popełniła te błędy co ona i tata. Jednak oni muszą zrozumieć że ja mam uczucia i jeżeli znajdę miłość to nie zamierzam czekać aż ona odejdzie. Nie myślę o tym żeby od razu wskakiwać komuś do łóżka. Po prostu chcę czuć się potrzebna.
**********************************
A jednak udalo mi sie dodac szybciej.
Czekam na wasze opinie.
Kolejny 30.08.13 moze i nawet szybciej.
Buziaki :****



wtorek, 20 sierpnia 2013

9.Pocałunek...

- Cholera - powiedziałam sama do siebie przeszukując po raz ósmy torebkę
Usłyszałam pukanie do drzwi. Jeszcze tego brakowało żeby Jim znał mój adres. Właśnie. To na pewno on zabrał mi telefon. Otworzyłam drzwi na szczęście to była Klara chociaż może raczej na nieszczęście.
- Ciężko jest ci odebrać telefon. Ile razy mam dzwonić? - zaczęła krzyczeć jak zwykle
- Nie usłyszałam po prostu spałam.
- Spałaś do 9. Od kiedy ? Wgl co się z tobą ostatnio dzieje ? Pamiętaj że jeszcze nie jesteś pełnoletnia.
- Nie no geniusz. - powiedziałam po cichu
- Przepraszam nie dosłyszałam.
- Nie ważne - powiedziałam podnosząc wzrok w górę
- Wczoraj w twojej szkole było zebranie i wiesz co dowiedziałam się od nauczycielki że uciekłaś.
- Wielka mi tragedia od dwóch lat ani razu nie uciekłam.
- Crystal co się dzieje ? Przecież możesz mi powiedzieć.
- Nic się nie dzieje. Słuchaj nie mam czasu za chwilę muszę iść do cukierni.
- To w cukierni jest problem? Może nie dajesz sobie rady ?
- Radzę sobie świetnie może daj mi trochę swobody. Już niedługo będę miała 18 lat i będę pełnoletnia.
- Jesteś moją młodsza siostrą i zawsze będę się tobą przejmować.
- Wszystko jest ok nie musisz się martwić.
- Przepraszam wtedy za Aleksa. Mogę z nim porozmawiać może znów zamieszka z tobą mówiłaś że ma problemy.
- Aleks wyjechał - powiedziałam czując jak łzy napływają mi do oczu - przykro mi, ale na prawdę musisz już iść
Godzinę później poszłam aby otworzyć cukiernię. Myślałam że wybuchnę kiedy pod cukiernią zobaczyłam Jima.
- Oddaj mi mój telefon. - powiedziałam podchodząc do niego
- Chwila. Jaki telefon nie wiem o czym ty mówisz ?
- Nie udawaj że nie masz z tym nic wspólnego.
- Może mam może nie mam.
- Więc czego chcesz?
- Niczego.
- Słuchaj to dla mnie bardzo ważne jeśli nie odbiorę telefonu od moich rodziców będę miała problemy, więc jeśli chcesz żebym myślała że jesteś w porządku to mi go oddaj.
Chłopak wyjął z kieszeni telefon i dał mi go.
- Dzięki - powiedziałam i udałam się w kierunku cukierni
Najbardziej zaskoczyło mnie to że nic nie chciał, czyli prawdą jest to że ułożyłam sobie o nim tylko głupią historyjkę w głowie w której jest narkomanem, dilerem itp.
Nie wiem co się stało, ale odwróciłam sie i podeszłam znów do niego.
- Dlaczego oddałeś mi telefon ?
- Bo chcę żebyś w końcu mnie poznała. Może i imprezuje, ale potrafię też się zachować nie tak jak moja siostra.
-  Nie wiem dlaczego to robię, ale może chciałbyś pójść ze mną na spacer?
Wydawało mi się że przez chwilę Jim jakby  nie wierzył w to co do niego mówię. Otworzył szeroko oczy i patrzył sie na mnie nic nie mówiąc.
- Mówisz tak na serio ?
- Bo się zaraz rozmyślę. - powiedziałam wywracając oczami
- No jasne że chciałbym. Będę czekał pod cukiernią o 20:00.
- Tylko pamiętaj że to spacer i masz być bez samochodu.
- No raczej.
Uśmiechnął się,a ja odwzajemniłam jego uśmiech.
- No to do wieczora. - powiedziałam po czym dałam mu całusa w policzek. I gdy to zrobiła on dotknął swojego policzka.
- Co ty taka wesoła ? - zapytał Łukasz kiedy weszłam do środka cukierni 
- A nie wiem sama.
- Nie wiesz ? Widziałem tego kolesia z którym rozmawiałaś czyżby to dzięki niemu. 
Usłyszałam dźwięk swojego telefonu. To mama. Pomyślałam że w samą porę dostałam swój telefon bo byłoby już po mnie.
- Hej mamo.- powiedziałam po naciśnięciu zielonej słuchawki
- Cześć córeczko. Jak tam szkoła.
No właśnie czasami zastanawiałam się czy mama dzwoni tylko po to żeby dowiedzieć się co tam w szkole czy co tam u mnie. Czasami wydawało mi się jakby chciała dowiedzieć się jaką ocenę dostałam z ostatnich testów i tylko to. Nie dowiedzieć się czy dobrze się czuję? Jak tam w pracy?
- Dobrze jak zawsze.
- Zbliża się koniec roku i mam nadzieję że dostaniesz świadectwo z wyróżnieniem.
- Tak a jakby mogło by być inaczej.
- Nie przeszkadzam ci ? Pewnie się uczysz?
- Nie akurat teraz pracuję.
- Wydaje mi się że ta praca w cukierni to zły pomysł.
- Kocham tą cukiernię. Ida wyjechała i teraz jestem jej właścicielką.
- Wydaje mi się że to za duży obowiązek dla ciebie. Zadzwonię do niej i porozmawiam z nią.
- Nie nie dzwoń świetnie sobie radzę.
- Jesteś pewna?
- Tak mamo. Wszystko idzie mi świetnie zrozum że jestem już dużą dziewczynką i daję sobie rade.
- Pomyślałam. Że wpadniemy dziś wieczorem do ciebie.
- Nie to zły pomysł. Będziecie się męczyć podróżą.
- Ale przecież to nie jest tak daleko.
- Może i tak, ale mam dużo nauki i zamierzam siedzieć w książkach przez co będę miała mało czasu dla was.
Skłamałam, ale inaczej nie mogłabym spotkać się z Jimem. Wiem ze to chore najpierw każe mu zostawić siebie w spokoju a później chce się z nim spotkać, ale jestem ciekawa jego i chciałabym go poznać.
- Więc przyjedziemy. Za tydzień.
Odetchnęłam z ulga.
Tak jak się umawialiśmy Jim czekał na mnie pod cukiernią. Wyglądał bardzo słodko z kwiatami w ręku.
- To dla ciebie - powiedział podając mi bukiet róż
- Dziękuję.
- Postanowiłam zabrać Jima w miejsce w którym często przebywam. Najczęściej samotnie. Ostatnie wspomnienie z tym miejscem wiąże się z Aleksem. Wtedy się pokłóciliśmy.
- Mimo że mieszkam tu tyle czasu jeszcze nigdy tu nie bylem- powiedział chłopak rozglądając się dookoła
- To moje miejsce. Jestem tu częściej niż gdziekolwiek indziej. Podeszłam do drzewa i zaczęłam się wspinać na jedną z gałęzi.
- Chyba nie zamierzasz tam siedzieć.
- Jak siedzieć to tylko tam .
Jim zrobił to samo co ja i po chwili siedział na gałęzi obok mnie.
- Dlaczego wybrałaś akurat psychologie ? - zapytał
- Sama nie wiem. Może temu ze często dużo osób mi się zwierzało ze swoich problemów i czekało na moją rade dla nich, ale gdy ja potrzebowałam wyżalić się komuś niestety wtedy nikogo przy mnie nie było. Ale może też dlatego że to mnie po prostu interesuje.
-  A ty dlaczego wybrałeś. Informatykę?
- Nie uwierzysz, ale jeszcze kilka lat temu byłem kujonem, ale nie z samych ocen, skarżyłem na tych co uciekali, nie dawałem spisywać prac domowych.
- Żartujesz sobie.
- No właśnie że nie. Spytaj Iz.
- Jakoś ostatnio po między mną i Iz nie jest za dobrze.
- Brakuje jej ciebie.
- Skąd to niby wiesz?
- Była u mnie i nie uwierzysz płakała przez to co ci powiedziała.
- Iz płakała? Dobre żarty nie uwierzyłabym w to nigdy.
- Ale to prawda.
- Dobra skończmy ten temat. Chciałabym wiedzieć co we mnie lubisz ?
- Nic.
Gdy to powiedział spojrzałam na niego zdziwiona.
- Kocham twoje spojrzenie, twój uśmiech, twój dotyk, to jak się na mnie denerwujesz i marszczysz nos, twoje dołeczki gdy się uśmiechasz - powiedział po czym dotknął ręką mojego policzka i zbliżył swoje usta do moich ust
- Kocham twój oddech, twoje usta i - powiedział dotykając swoim ustami moich po czym dodał - i twoje pocałunki
I właśnie w tym momencie zadzwonił telefon. Dlaczego teraz? Pomyślałam. Na wyświetlaczu zobaczyłam że dzwoni mama.
- Przepraszam, ale muszę koniecznie odebrać.
- Tak mamo. - powiedziałam
- Crystal gdzie jesteś mówiłaś ze zamierzasz się uczyć, a nie ma cię w domu.
- No bo jestem w bibliotece. - powiedziałam po czym Jim parsknął śmiechem i pokazał na zegarku która jest godzina
- Co ja gadam. To znaczy nie w bibliotece tylko u koleżanki. Musiałam oddać jej książki które wcześniej pożyczyłam. Zaraz wracam.
Rozłączyłam się.
- Przyniosłaś jakieś książki a ja jestem dziewczynką.  Dobrze wiedzieć.
- Przepraszam cie, ale musze już iść moi rodzice przyjechali.
- Poczekaj odprowadzę cię. -powiedział gdy byliśmy na dole
- Nie możesz mnie odprowadzić bo moi rodzice nie mogą cie zobaczyć. 
- Dobra nie odprowadzę cie, ale chociaż pożegnaj się ze mną. - powiedział przybliżając swoje usta do moich i muskając moją wargę
- Na prawdę muszę już iść. - powiedziałam jednak on złapał mnie za rękę
- Poczekaj jeszcze chwilę - powiedział i tym razem podszedł tak blisko że czułam jego ciało przy moim
Poczułam jego oddech na swojej szyi i po chwili pocałował mnie namiętnie. 





**********************************************************************************
Rozdział miał być wcześniej, ale niestety mój upadek spowodował że nie mogłam napisać go wcześniej. Ale ten rozdział jest długi specjalnie napisałam dłuższy za to że wcześniej się nie pojawił. Mam nadzieję że spodobał wam się. 
CZEKAM NA WASZE OPINIE. 
Kolejny rozdział niestety dopiero 27.08.13

czwartek, 8 sierpnia 2013

8.Tylne wyjście...

Chłopak wprowadził mnie do mieszkania i zachowywał się tak jakby nic się nie stało.
- Tu jest kuchnia, tu salon, , a na górze są dwie sypialnie. Jedna moja druga twoja.
- Czy ja dobrze usłyszałam? Ty jesteś psychiczny czy jak ?
-  Zrobimy tak sprzedaż tamte mieszkanie i przeniesiesz sie do mnie.
- Chwila chwila mam sprzedać swoje mieszkanie ?
- Czynsz jest drogi a u mnie jest dużo miejsca.
- Nie będę z tobą mieszkać. - głośno krzyknęłam
- Jesteś pewna ?
- Niby co mi zrobisz.
- Nic kiedy w końcu zrozumiesz że nie chce ci nic robić, nie chce cię krzywdzić.
- Więc odwieź mnie do domu.
- Więc wprowadź się na kilka dni i wtedy zadecydujesz.
- Nic o sobie nie wiemy a ty chcesz ze mną mieszkać. Aleks ostrzegał mnie przed tobą.
- Aleks to wgl inna historia mści się na mnie.Wiem o tobie więcej niż myślisz.
- Wczoraj się poznaliśmy.
- Ale ja wiem już o tobie dużo.
Parsknęłam śmiechem i zaczęłam iść w kierunku drzwi.
- Przyjaźnisz się z Iz. - gdy to usłyszałam odwróciłam się w jego stronę
- Skąd to wiesz ? 
- Bo to jest moja siostra.
Faktycznie nie znałam brata Iz. Opowiadała mi o nim wiele dobrych rzeczy ale mimo wszystko nie znałam go.
- Odwieź mnie do domu.
- Daj mi czas. Poznasz mnie i wtedy zadecydujesz.
- Nie. Nie chce cie poznawać. Wgl po co nalegasz możesz mieć tysiąc dziewczyn w swoim wieku.
- Bo mi sie podobasz.
- Dziewczyna którą poznałeś na domówce nie istnieje ja jestem inna.
- Myślisz ze nie wiem.
- Czuje że to nie ma sensu. Zajmuje się cukiernią zawieź mnie tam.
- Więc chodźmy.
Wsiedliśmy do auta. Wpadłam na pomysł że może uda mi się stamtąd jakoś uciec w końcu znam cukiernię na pamięć każdy zakamarek, każde wyjście. Właśnie a z tyłu budynku jest takie.
- Opowiedz mi coś o sobie. - powiedział Jim jakby nigdy nic
- Daruj sobie. - powiedziałam odrywając wzrok od okna
- Mówisz że nic o sobie nie wiemy jak mam coś o tobie wiedzieć jak nie chcesz mi nic powiedzieć.
- Dobra co chcesz wiedzieć ?
- Iz uczy sie na profilu medycznym. Chociaż to wgl do niej nie pasuje.
- Co nie? Wgl jak ona na to wpadła ?
- To nie Iz tylko nasi rodzice wymarzyli sobie lekarza jednak ja nie dałem się no i wypadło na Iz
-  No a ty czym się zajmujesz?
- Jestem informatykiem.
Wybuchłam śmiechem.
- Wasza cała rodzina poszła inną drogą? 
- A co myślałaś że czym się zajmuje?
- Narkotyki., sekta - zaczęłam wymieniać
- Czyli psychologia.- powiedział
- Ale co ?
- Jesteś na profilu psychologicznym.
- Wiesz to od Iz ?
- Nie. Sam się domyśliłem. Łatwo to poznać po twojej wybujałej wyobraźni. 
- Wcale nie mam wybujałej wyobraźni. A czego miałam się spodziewać po tobie. 
- Jeszcze mnie nie znasz, ale poznasz. 
Zauważyłam że Jim zna drogę do cukierni w której pracuje. 
- Chwila chwila skąd wiesz w jakiej cukierni pracuje? 
- Byłem tu kilka razy i cię widziałem. 
- Super. - powiedziałam po cichu 
Wysiadłam z samochodu a Jim wysiadł za mną. 
- Gdzie się wybierasz? - zapytałam 
- No jak to gdzie ? Idę z tobą. 
- Nawet o tym nie myśl. 
Moje gadki były na marne, bo Jim i tak wszedł i usiadł przy jednym ze stolików. Zamówił kawę i ciastko. 
- Dobra posiedziałeś sobie, a teraz won. - powiedziałam podchodząc do niego 
- Chwila chwila to tak tutaj traktujesz klientów. 
- Nie żartuj sobie. 
- Posiedzę trochę, a później poczekam na ciebie w samochodzie. 
- To ci trochę zajmie te czekanie. 
- Trudno i tak nie mam co robić. 
- Nie ja mówię na serio będziesz długo czekał. - powiedziałam 
Tego dnia w cukierni był nawet mały. Po zamknięciu powycierałam stoliki, umyłam podłogę. Podczas sprzątania myślałam o Aleksie i wspomniałam to jak mi pomagał i wtedy była to dla mnie bardziej zabawa niż praca. Przeliczyłam pieniądze czy wszystko się zgadza. Przebrałam się. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam że Jim cały czas czeka. Zabrałam swoją torbę i wyszłam tylnym wyjściem. Przekręciłam drzwi kluczem i pobiegłam do swojego mieszkania.
Perspektywa Jima
Minęło kilka godzin od zamknięcia a Crystal dalej nie wychodziła. 
- Ile można sprzątać. - powiedziałem sam do siebie 
Postanowiłem pójść i sprawdzić co ona tam jeszcze robi. 
Zapukałem do drzwi jednak nikt nie otwierał. 
- Crystal no otwieraj chyba nie zamierzasz tam spędzić całej nocy. - powiedziałem 
Przecież nie mogła wyjść cały czas tu byłem i jej nie widziałem. Postanowiłem obejść budynek dookoła. 
- Cholera - powiedziałem gdy zobaczyłam tylne wyjście 
Myślała że nie przewidzę czegoś takiego. No rzeczywiście, ale przewidywałem że ucieknie dlatego zabrałem jej coś co należy do niej, więc wróci po to na pewno. 
** 
Wróciłam do mieszkania poczułam ogromną ulgę że udało mi się. Było późno, więc postanowiłam się przespać.



***********************************************************************************
Mam nadzieję że rozdział się podoba. W zakładce bohaterowie znajdziecie postać Jima. Kolejny niestety, ale dopiero 13.08.2013 roku. Wytrzymacie na pewno. Czekam na Wasze opinie. :) No i może ktoś z Was zgadnie co zabrał Crystal Jim.

sobota, 3 sierpnia 2013

7.Został zabrany za granicę...

Idąc tak ulicą postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Skręciłam w ulicę prowadzącą w stronę szpitala. Myśli podpowiadały mi, abym mimo wszystko weszła do Aleksa. Akurat na korytarzu nie było nikogo kto mógłby mnie powstrzymać ani rodziców Aleksa, pielęgniarek, lekarzy. Jednak mogliby być w środku w sali na której leżał chłopak i wtedy wróciłabym do punktu wyjścia. Otworzyłam po cichu drzwi żeby w razie czego nikt mnie nie zauważył. Zajrzałam przez szparę jednak w środku nikogo nie było sala była pusta. Otworzyłam szeroko drzwi. I nic pusto. Akurat obok przechodził lekarz:
- Przepraszam gdzie jest pacjent który wczoraj tu leżał? - zapytałam
- A kim pani jest ?
Do głowy nasunęło mi się to że nic nie wskóram gdy powiem że przyjaciółką nie jestem jego rodzin, ale przyszła mi do głowy pewna myśl.
- Jestem jego dziewczyną proszę bardzo się martwię.
- To nie wie pani o tym że jego rodzice wypisali go na własne życzenie.
Poczułam jakby mnie zmroziło. Czy im do końca stuknęło był w tak złym stanie, a oni go wypisali.
- Ale jak to gdzie on teraz jest ?
- Został zabrany za granicę.
- Słucham. Ale jak to ?
- Po prostu jego rodzice powiedzieli że zabierają go od osób które go niszczą.
Przez to zrozumiałam że powodem byłam ja. W końcu wyprowadził się do mnie i zostawił ich samych, a później skończył w szpitalu przez mój głupi plan.
Wyszłam ze szpitala i zastanawiałam się czy wczorajszy dzień był ostatnim dniem spędzonym z Aleksem. Jeszcze do tego kłótnia z Iz i Klarą za pewne moja kochana siostrzyczka zadzwoni do moich rodziców i poskarży się z całego zajścia. Totalnie zapomniałam o tym że cukiernia jest na mojej głowie.Już miałam wchodzić do cukierni kiedy usłyszałam za sobą.
- Hej piękna.
Odwróciłam się i zobaczyłam Jima siedzącego w aucie.
Poczułam jak wprost gotuję się w środku.
- Ty idioto nie chcę cię znać wynoś się stąd. - zaczęłam krzyczeć na cały chodnik po tym jak podeszłam bliżej
- Niezłe powitanie. - powiedział jakby nic to go nie ruszyło - liczyłem na coś więcej - wyszedł z auta i stanął przede mną
Z całej siły walnęłam go po twarzy. Sama się zdziwiłam że mogę aż tak przyłożyć.
- O nie kotku tak nie będziemy się bawić. - powiedział i złapał mnie po czym popchnął na samochód i zaczął całować
Próbowałam go odepchnąć jednak na marne był silniejszy. Po chwili przestał i przejrzał mnie od dołu do góry.
- Twój wczorajszy strój był bardziej pociągający chyba że chcesz żebym zdjął z ciebie kilka niepotrzebnych ciuszków. - powiedział podnosząc do góry moją bluzkę
- Idioto zostaw mnie w spokoju - krzyknęłam
- Wiesz nie będzie tak łatwo bo - przybliżył się do mojego ucha - mam na ciebie ochotę
- Jesteś obleśny. Puść mnie bo zacznę krzyczeć - powiedziałam a po chwili dodałam - i nawet nie komentuj tego co powiedziałam
- Wsiadaj do samochodu chce cię zabrać w pewne miejsce.
- Śnisz nie wybaczę ci tego co zrobiłeś dla Aleksa.
- A co popłakał się ? Taki z niego cienias że nie umiał nawet oddać.
Walnęłam go ponownie w twarz. Na co on złapał mnie za nadgarstki.
- Dobra koniec żartów. Wsiadaj do samochodu. - krzyknął po czym otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka
Jedynym sposobem jaki przychodził mi do głowy było walenie w szybę i krzyczenie.
- Nie waż się krzyczeć, bo to i tak ci nie pomoże.
- Gdzie zamierzasz mnie zabrać.
-  W miejsce z którego mi nie uciekniesz.
Na myśl nasunęły mi się same okropieństwa. Bałam się. Jim odpalił silnik samochodu i ruszył w drogę. Jego jedna z rąk powędrowała na moje kolano.
- Chyba sobie żartujesz. - powiedziałam spychając jego rękę
- Posłuchaj jeśli będziesz grzeczna w stosunku do mnie ja będę grzeczny w stosunku do ciebie.
- Nie pozwalaj sobie na za dużo.
- Ja mogę wszystko.
- Nie przemyślałeś że jeśli jutro nie pojawię się w szkole to moi rodzice się dowiedzą że mnie nie ma.
- Kto powiedział że nie pójdziesz jutro do szkoły?
- Więc o co ci chodzi? Jak to sobie wyobrażasz?
- Ale co ? Crystal nie wiem o co ci wgl chodzi ?
- No to gdzie mnie zabierasz?
- Do mojego mieszkania.
- A tam ?
- Wkurzasz mnie swoimi pytaniami.
- A tam ? - powtórzyłam jeszcze raz wiedząc że go to wkurza
- Nie jestem aż tak zły jak ci się wydaje.
- Wiesz jakoś na razie mam swoje zdanie o tobie.
- No więc powiedz mi co o mnie myślisz? Jestem ciekaw tego.
- Nie zamierzam nic ci mówić od teraz nie odzywam się do ciebie i wiesz co mam gdzieś co mi za to zrobisz.
- Proszę bardzo przynajmniej teraz nie będę musiał słuchać twojego piskliwego głosu. - zaśmiał się chłopak po czym skręcił kierownicą w prawo
W myślach zastanawiałam się nad tym po co on to wgl robi. Znamy się zaledwie kilka godzin, a on zachowuje się jakbym do niego należała. Co ja o nim wiem ? Nazywa się Jim i to na tyle. No to się wpakowałam. 



***********************************************************************************
Jestem na chwilę żeby dodać rozdział. Mam nadzieję że się podoba. Kolejny w czwartek. 
Mykam. Liczę na komentarze. Kocham Was :****